rankiem po śniadanku w hotelu jedziemy do La Linea de Concepcion. Kolejny parking podziemny (i płatny) na którym zostawiamy auto.
Zaraz obok jest granica. Przekraczamy ją pieszo machając strażnikom dowodem osobistym.
Już po angielskiej stronie mnóstwo naganiaczy, którzy proponują nam auto z objazdem. Pierwszy za 2 h chc od osoby 25 Euro. To idziemy dalej. Następny już tylko po 15 E/osoba.
Bierzemy faceta.
Dowiaduje się, że jesteśmy polakami więc najpierw zawozi nas pod pomnik- śmigło gen. W. Sikorskiego.
Następnie punkt widokowy na samym końcu cypelka skąd widać Maroko odległe o 14 km.
Wjeżdżamy na górę. W cenie ww. mamy bilety do groty. Zwiedzamy.
Potem kierowca zawozi nas do tunelu. (Wszystko w tych 15E/os.)
Przed wejęsciem do tunelu słynne gibraltarskie magoty (małpy).
Tunel tylko częściowo udostępniony do zwiedzania. Podobna tak naprawdę ma 70 km. My zwiedzamy z tego jakieś 1500m / w 1 stronę.
Około 11.00 jest już jakieś 20C.
Wracając do Hiszpanii, pan zatrzymuje nas przed bramką. Właśnie ląduje mały samolocik.
Około 18.30 docieramy do Sewilli.
Z parkowaniem auta tu jest dopiero problem. Uliczki jednokierunkowe. Jeździsz, jeżdzisz i nigdzie miejsca do parkowania.
W końcu znajdujemy kolejny parking podziemny.
Co będzie nas słono kosztował.
Spotykamy znów Malwę i idziemy do apartamentu przy Alameda de Hercules. Zaraz na początku, albo końcu zależy jak patrzec- placu o tej samej nazwie.