wczoraj po wielu godzinach jazdy z Te Anau dotarłyśmy do Fox Glacier. Zajęłyśmy naszą kabinę 5 osobową, jedno łóżko rezerwowe,w hotelach, motelach z serii TOP 10. Potem jeszcze szybko do sklepu w Fox Glacier po chleb.
Wróciłyśmy i dziewczyny do kuchni z makaronem. Okazało się, że kuchnia prywatna. W drugiej dla wczasowiczów nie było zaś naczyń.Te trzeba było wypożyczyć za 5 NZ$, a do tego zastaw 10 NZ$.
Internetu darmowego brak. Ale przecież mam kartę za 5 NZ$. Tyle, że kolejny dzień nie chce wejść.
Po kolacji kończymy butelkę wódki z Hong Kongu i spać.
Dzień zaczynamy ok.8.30 śniadaniem, wodę na kawę i herbatkę gotujemy grzałką, tak jest szybciej.
Potem wyruszamy na lodowiec w Fox Glacier. POdjeżdżamy na parking, skąd wędrujemy do czoła lodowca 70 minut.
Po drode podziwiamy liczne wodospady.
Jedziemy do Franz Josef. Parking. Marsz do lodowca i z powrotem zajmuje trochę więcej czasu bo łącznie ok.90 minut.
Ten lodowiec jest znacznie większy. W górze kołują helikoptery.
Około 15.30 jesteśmy w Hokitika gdzie dolewamy benzyny do pełna. Następnie trafiamy do sieci restauracji Fish & Chips. Duże porcje tych "przysmaków" wychodzą po 6 NZ$na głowę. Frytek nawet nie dojadamy. Reszta trafia do kosza.
40 km i jesteśmy w Graymouth. Znów zaczyna padać. Znajdujemy hostel, pokój 6 osobowy tylko dla nas z łazienką łącznie za 120 NZ$.
Mija połowa naszego pobytu za granicą, a jednocześnie jest to dzień rozpusty.
Na kolavcję lody w Mc Donaldzie za prawie 4 NZ$.