Śniadanie jemy w hostelu DUKE w Greymouth, częściowo z własnych produktów, aczkolwiek była herbata,kawa, chleb tostowy i 2 rodzaje dżemów.
Potem tradycyjnie plecaki do auta, naszego niezawodnego Nissana Tiida, który stał na darmowym parkingu. Z tym,że parking jest za darmo od 17.30 do 8.00 rana. Potem darmowe 3 h. Dziewczynom kończy się waluta, więc przed wyjazdem do naszego ulubionego Banku NZ. (Ulubionego, pomimo, że Pauliny 100USD z pieczęcią nie chcą wymienić, podobno w innych wymieniają). Trochę po 10.00 ruszamy w dalszą drogę, która prowadzi do Picton, gdzie jutro o 11.00 oddajemy auto, a 13.00 mamy bording na prom Bluebridge, wypływamy o 14.00.
W Wellington mamy przycumować o 17.30.
Mniej więcej w połowie drogi zaczyna padać, najpierw tylko trochę, a im bliżej Picton tym bardziej. Po drodze zatrzymujemy się 3 razy na jakichś parkingach, a nawet robimy krótki trip do rainforest. Tak jakbyśmy deszczu mieli tu za mało. Niestetyczęsto pada,na nasze szczęście zazwyczaj- z wyjątkiem dziś- były to w zasadzie przelotne opady. Raz albo dwa padało całą noc, ale to akurat w niczym nie przeszkadza.
Poza tym jest w sumie ciepło, tak na oko od 16 do 22C. W każdym razie wielu tutejszym temperatura nie przeszkadza w tym aby chodzić boso. I to zarówno dzieciom jak i dorosłym.
Dojeżdzając do Picton, jakieś 25 km od miasta trafiamy do taniego marketu, gdzie robimy drobne zakupy, bo przecież licząc od jutra 11.00 do pojutrza 14.00 będziemy bez auta.
Tymczasem w Picton licznik auta pokazuje, że na wyspie południowej zrobiliśmy prawie 2000km. "Zrobiliśmy" w ten sposób, że ja siedziałam na miejscu kierowcy, Mala za kierownicą, a dziewczyny z tyłu, nie wypominając im często przysypiały albo coś czytały. I nie był to przewodnik po NZ. W drodze wpadłam na pomysł, aby obarczyć Paulinę drugą mapą, tutejszą i darmową. Często ta przywieziona z Polski z tutejszą nieco się różniły. Ciekawe dlaczego?, dwóch różnych kartografów?.
Wczoraj korzystając z darmowego internetu w hostelu zamówiłyśmy w ACErentalcars jakieś stare auto na 3 dni z 4 naszego pobytu na Wyspie Północnej.
Wczoraj obchodziłyśmy też "połowinki", licząc od naszego wylotu z Berlina, a także do powrotu do niego.
Dziś na obiadokolację była fish&chips dla Marzeny i mnie, a pozostałe towarzystwo zajadało się Nuggetsami i chipsami. Zakupu miśków- żelek (po 0,89NZ$ za 10 dag) im już nie wypomnę, gdyż to była ich prawdziwa kolacja.
Mala po lekko tłustych chipsach potrzebowała do miśków jeszcze kubek herbaty.
Generalnie śpimy dziś w hostelu Fat Cod, w pokoju 4 osobowym, który został zarezerwowany wczoraj w Hostelbrookers. Każda z nas dostała hasła i możliwość zalogowaniasię do internetu na 30 minut. Z czego skrżętnie korzystamy, zwłaszcza, że już- po tygodniu pobytu- mogłyśmy zaznaczyć naszą obecność w NZ.
Jutro do 11.00 musimy odstawic auto do wypożyczalni ACE Rental Cars, którą polecam. Maja darmowy telefon, odbierają z lotnisk, hoteli, a po zwrocie aut dowożą na lotniska. Ceny zależne od marki pojazdów, wielkości, długości wypożyczenia, miejsca wypożyczenia i zwrotu auta. Częste znizki, nawet kilka dni przed wynajęciem. Rózne opcje ubezpieczeń, niektóre zawierają 2 kierowcę.
Ja wypożyczałam przez ich stronę internetową.
Przy pierwszym wypożyczeniu trafiłam na doskonalą cenę, gdyż 7 NZ$/ dziennie + ubezpieczenie 19 NZ$ / dziennie+ opny. Na 8 dni wyszło łącznie 242 NZ$. Nie było mowy o żadnym dodatkowym zabezpieczeniu na mojej karcie Visa, o którym piszą niekiedy inni podróżnicy.