Z mikroletu skorzystałam i do Christo Rei się wybrałam. 12 tam jeździ, można ją łapać wzdłuż promenady nadmorskiej.bilet to jedyne 0,25 $. Tylko trzeba mieć drobne i płaci się przy wysiadaniu.
W pobliżu 27 m figury kilka plaż.
Spragniona weszłam do jednej z niepozornych kawiarni/ restauracji. Tam za 3$ wypiłam super koktajl z awokado. Z niewielkim dodatkiem czekolady
Wypiłam i się najadłam, bo był gęsty.
Potem, około 15.00 chciałam wejść do muzeum. Niestety, było już zamknięte.
Wzdłuż promenady, w kierunku figury, trafiłam też na targ owocowo - warzywny.
Tym razem nie pęcherze, ale coś, na lewej nodze, w okolicy kolana mnie nieźle pogryzło. Maść kupioną w Malezji zastosowałam, ale ze średnim rezultatem.
Obok hotelu jest super kawiarnia. Ciastka średnie, ale za to kawa. Palce lizać, dawno takiej nie piłam.
Jest bezpiecznie, przynajmniej tak ja to odczuwam. Zapedzalam się dziś w jakieś boczne ulice. Niezbyt bogate.
W sklepach chińszczyzny od cholery.
Najniebezpieczniejsze są chodniki. Trzeba patrzeć pod nogi. Dużo niezabezpieczonych studzienek, głębokich co najmniej na 0,5 metra i więcej.
Trochę czuję się jak Guliwer w świecie liliputów.
Kobiety mają głównie około 150-155 cm wzrostu. Faceci o jakieś 10 cm więcej.