Wczesne wstawanie,bo jestesmy umówione na ostatni masaz.Potem zwiedzanie pozostalych obiektow czyli 2 rezydencji oraz wchodzimy na mury obronne.
Troche po12.00 zabieramy nasze bagaze z hostelu i motorowa ryksza przejazd na dworzec kolejowy,skad pociag o 13.16 zabieranas do Datongu.Tym razem mamy miejsca lezace tzw.hard sleepy. Innymi slowy jedziemy jak paniska na leżąco.
Okolo 21.30 jestesmy w Datongu.
Tu okazuje sie,ze hotel reklamowany w przewodniku Pascal,zaraz obok dworca ma tylko 2 za 160 Y i nie chce nas przyjac.
Po malych klopotach taxi wiezie nas do centrum, do hostelu Youth, którego reklamowkę mialysmy z soba.W trakcie jazdy okazuje się, że wolnych miejsc w tym hostelu brak. Naszego taksiarz (po chinsku) rozmawia telefonicznie z recepcjonistką z hostelu Youth, bo okazuje się, że nie wie gdzie ma jechac. Potem taksiarz oddaje telefon Malwie, która z recepcjonistka nawija po angielsku.
Ostatecznie to ona (recepcjonistka z hostelu Youth) znalazla nam hotel,co w kolejnej rozmowie przekazala Malwie.
Hotel byl w centrum,z 2-3 km od dworca.W recepcji nikt ani slowa po angielsku.
Najwazniejsze, ze mialysmy gdzie spac.
Jeszcze szybkie wyjście na miasto w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Restauracje już zamkniete, tylko kawiarnie działają. Po kilku minutach w okolicy hotelu znajdujemy czynny sklep. Robimy jakieś zakupy, a w tym... zupki chiński. Zupy te sprzedaja tu w opakowaniach znacznie większych niż te które znamy z Polski.
Z zakupami do hotelu i tam robimy sobie obiado-kolację, a potem spac.
Ceny
hotel Morning Shortcut - pokoj 3 os.z lazienka,bez okna 180 Y,
zupka chińska - od 4 do 8 Y/ pojemnik