Kurczę, ale blisko z Poznania do Sztokholm Skavsta. Tak naprawdę to niewiele ponad godzinę lotu. O 11.35 wyleciałam (punktualnie), a już 12.45 byłam tam, na lotnisku. Widok , krótko przed lądowaniem prześliczny. Setki większych i mniejszych wysepek. Zamieszkałych i „bezludnych”, gdzie niegdzie jeszcze leży śnieg.
Bagaż tylko podręczny, więc szybko znalazłam punkt sprzedaży biletów na autobus do Nykoping (bilet-24 SEK). Raptem 10 minut autobusem nr 515, gdzie łącznie 3 pasażerów, i jestem, przed dworcem. Tym razem kolejowym. (Autobusy nr 515,715 zaraz przed lotniskiem, przystanek nr 7. ).
Mam 2 h do odjazdu pociągu. Lecę na szybkie zwiedzanie miasta. Nykoping to niewielkie miasto, które można obejść w 1-2h. Tak z grubsza oczywiście. Jest dość zimno, więc się streszczam z tym chodzeniem i zwiedzaniem.
Wracam na dworzec i o 15.20 ruszam w kierunku Sztokholmu, z przesiadką w Sodertalje. Tam wsiadam w autobus (w cenie biletu kolejowego-53 SEK). O 16.45 jestem przed dworcem kolejowym w Sztokholmie. Jakieś 20 minut zajmuje mi dotarcie, piechotą do hotelu Anno 1647. Daje pani voucher, wypełniam kwit i…okazuje się, że jednak mam śniadanie w hotelu. Fajnie.
Szybko rzucam plecaczek i lecę na Gamla Stan. To taka niewielka wyspa, najstarsza częśc Sztokholmu czyli Stare Miasto. Obchodzę ile się da, oglądam co się da.
Pałac Królewski rzeczywiście robi wrażenie, ale tylko swoją wielkością. Z zewnątrz to wielki monumentalny, klasycystyczny gmach. Już fajniejsze są uliczki Starego Miasta.
Wracając do hotelu, zwiedzam jeszcze najbliższe terytoria „mojej” wyspy czyli Sodermalm. W końcu to tutaj toczy się akcja trylogii Millenium („mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” itd.) .
Około 21.00 jestem w hotelu.Termometr na wieży Katrin, widoczny z mojego okna wskazuje na -3C. Włączam TV. Do wyboru
1 z 10 kanałów. Z tego 3-4 w j. angielski, z napisami w j. szwedzkim.
Jest dobrze, byle do jutra.