Tak...
Rano około 10.00 odebraliśmy auto z parkngu, za tych kilka godzin zapłaciliśmy 32 Euro.
Dziś udało się zaparkować je niedaleko ulicy Moncayo, przy której mieszka Malwa.
Za darmo. Tyle, że znależć miejsce to w tym mieście prawdziwa sztuka.
Obejrzeliśmy apartament, gdzie ostatnie dni Erasmusa spędza Malwa, a potem ... w miasto.
Zwiedzamy katedrę, z zewnątrz- przynajmniej dzisiaj, kolejne place, ratusze i inne z(a)bytki.
Przechodzimy obok byłej fabryki tytoniu. To tu pracowała "Carmen'
Był też Plac Hiszpański, park z pomnikiem Marii Luisy, teatr Lope de Vegi, wieża złota.
Przed katedrą zaliczyliśmy dobrą kawę. Zresztą trzeba przyznac, że ta jest dobrze parzona w Hiszpanii i pysznie smakuje wszędzie. Nie za duża filiżanka to w zależności od miejsca koszt 1,15E do 1,50E.
Ciepło, ale nie aż tak jak wczoraj. Rano było tylko 10C, w południe jednakże mogło być i ze 20C.
Jakie piękne słoneczko świeciło !!!!
Oczywiście ze stosowną przerwą na podziwianie drzewek obwieszonych pomarańczami i krótką przerwą na kawę (czekoladę) z churros.
Wieczorem będzie wyjście na flamenco.
Przed pokazem tańca nocny widok miasta z tzw. grzybka, parasolem też zwanego. Całe miasto u naszych stóp.
Oczywiście fotki to już raczej po powrocie do Polski.
CENY
bilet na parasol- 1,25E/osoba - wjazd i zjazd windą
ADRESY
La Carboneria- narożnik ulicy de los Levies - darmowe pokazy flamenco,
na miejscu bar gdzie "wypada zamówic coś do picia (duże piwo 3 Euro