Żegnaj Sewillo!!!
Rano, około 9.00 zegnamy Lilkę, która doleciała do nas z Gatwicku i Malwę, Tej drugiej zostały jeszcze 2 egzaminy do zdania i kilka dni przed powrotem z Erasmusa do zimowej Polski.
Wsiadamy do wynajętego autka i namiar na Rondę. Krajobraz szybko się zmienia i po jakimś czasie jesteśmy na górskiej, wąskiej drodze.
W końcu nawigacja doprowadza nas do Rondy.
Ronda to przede wszystkim przepaść El Tajo, dzieląca miasto na pół i łączący obie części most Puente Nuevo z XVIII wieku.
Most ten był opisany m.in. przez E. Hemingwaya w Komu bije dzwon. Podobno w czasie wojny domowej w Hiszpanii zrzucano z niego w przepaśc przeciwników.
Nad przepaścią wiedzie coś w rodzaju deptaku, z taraso-balkonami, w związku z czym można zobaczyć dno przepaści. Most faktycznie wyglada interesująco.
Po szybkim zwiedzeniu miasta, włącznie z pomnikiem słynnego (ponoć ) torreadora Pedro Romero, ktory znajduje się przed areną, jeszcze odwiedziny w miłej miejscowej knajpce. Kawka i kanapka.
I w drogę. Dalej górskimi drogami ten zwariowany system prowadzi nas na lotnisko w Maladze. Zajeżdżamy jakąś polną drogą.
Planowy odlot.