W nocy, podobnie jak w Polsce o 3.00 wskazówki zegary wędrują o godzinę do tyłu.
Na szczęście Marzeny komórka budzi nas o 5.30. Schodzimy do recepcji, aby zdać klucze do pokoju i przezywamy chwilę grozy, gdyż zegar hotelowy pokazuje 7.00.
Wychodzimy na zewnątrz, bez tego śniadanka za które nieźle zapłaciłyśmy (wydają dopiero od 6.30), a tu dziś nie mży ale po prostu leje.
Na szczęście przystanek pod hotelem. Zgodnie z rozkładem FLybus przyjeżdża o 6.08. Po jakiś 40 minutach jesteśmy na lotnisku.
8.35 start do Gdańska.
11.57 wyjazd z Gdańska Głównego
16.21 jestem w Poznaniu.
I to by było na tyle, aż do następnego razu.