Panama i jej poznawanie zaczęło się dziś kilka razy.
Najpierw o 4.00 rano, potem o 6.00. Z tym, że to poznałam tylko okolice swojego łóżka (i Marzeny), bo śpimy w 1 małżeńskim).
Tak naprawdę to wstaliśmy około 8.00, dzień zaczeliśmy od śniadania w hostelu. Trzeba przyznać, że kawa była niezła. Znacznie lepsza niż w samolocie,
Do tego "miękki" chleb, masło, dżem i coś takiego jasno brązowego- podobno masło orzechowe, na deser banany.
Stosownie do informacji od pani z hostelu udaliśmy się na Avenidę Central, którą doszliśmy do Placu 5 Maja.
Tam najpierw zaopatrzyliśmy się w kartę na metro i autobusy miejskie, którą naładowaliśmy kwotą 24 dolców (karta 2 $). Wsiedliśmy w metro i cały przystanek do dworca
Albrook. Szybko znaleźliśmy kasę, w której sprzedawali bilety do Almirante. Jutro jedzie tylko 1 autobus o 19.00. Nocleg też będzie w autobusie.
Potem zaczęły się jaja bo chcieliśmy do Miraflores, gdzie jest najpopulaniejszy punkt obserwacyjny na kanał (+ muzeum+ 15 minut filmu). Kobieta z punktu informacyjnego podesłała nas do kolejnego miejsca, gdzie mieliśmy pytać o autobus. Tam pani stwierdziła, że mamy pytać dalej w innej kasie. W końcu udało nam się dowiedzieć skąd odchodzi miejscowy autobus i tym sposobem dotarliśmy za całe 0,25$ do Miraflores nad kanał.
Jako europejczycy jesteśmy o 5 razy lepsi od miejscowych i dlatego oni za normalny bilet płacą tylko 3 dolce, a my 15.
O tyle mieliśmy farta, że akurat statek był w kanale po 1 śluzie więc obejrzeliśmy jego "przepychanie" przez kanał. W sumie to kanał nie zachwyca, choć niewątpliwie jest przydatny i skraca drogę od jednego oceanu do drugiego.
Po powrocie na dworzec Albrook zaserwowałam ponadplanowe wyjście do parku.Ładnie się nazywa Park Natural Metropolitano.
Tam od miejscowych jesteśmy warci tylko 4 razy tyle co oni.
Za to jak doszliśmy do miradoru na wzgórzu widok był super. Cała Panama z wieżowcami jak na dłoni.
O 18.00 jest już ciemno, my w hostelu lecz robimy krótki spacer na Starym Mieście
- gorąco, ale ile stopni to nie wiemy, bo nigdzie nie było termometru, za to nieźle się pocimy!
- lunęło z nieba też nieźle, ale na szczęście już zdązyliśmy zejść ze szlaku, więc deszcz- jakieś 15-20 min- przeczekaliśmy pod dachem,
- Świństwo- idziesz do sklepu, podchodzisz do lodówki, bierzesz piwa, idziesz do kasy, a tam.... NIE sprzedają, bo dziś prohibicję mają.
Doświadczeniem z PRL-u nauczeni kupiliśmy od gościa z bramy, za 2,50$ puszka- zdzierstwo.
CENY
0,35$ / 1 przejazd metrem,
0,25$ / 1 przejazd autobusem- na 1 kartę jedzie kilka osób,
28$ / 1 bilet Panama- Almirante,
15 $/ 10 $ - wstęp na MIraflores - kanał Panamski ( normalny/ studenci),
4 $ - wstęp do Nature park,
0,75 $- puszka piwa 0,35 l - w sklepie,
od 3,25$ - piwo w knajpie,
1$- szklanka soku z trzciny cukrowej/ na ulicy,
od 0,75$ - do 3 $ woda (rózne pojemności i sklepy)