i gdy tak czekałam to rymowankę napisałam:
Szaro wszędzie, głucho wszędzie
Teraz PISowska pogoda będzie!
Skoro mgliste niebo nastało,
Oj, jakby się wyjechało!,
Troszkę słonka by ujrzało
Moje blade ciało.
I najdroższe moje ciury
Nie przeszkodzą mi polskie chmury
Jeszcze moment, jeszcze chwila
Plecak spakujemy
i w świat szeroki wyjedziemy
oj, oj wytrzymać już nie mogę
zatem w drogę, w drogę
nawet gdyby była bardzo śliska
to jest sercu memu bliska
Jutro po pracy do Poznania, skąd w nocy, dokladniej o 1.00 ruszamy busikiem na Tegel.
Tam wsiadamy do samolotu (bilet kupiony 6 m-cy temu) i lecimy.
Najpierw do Amsterdamu, gdzie czeka nas 4 godzinna przerwa. Potem sobie jeszcze trochę polatamy czyli do Panamy. W Panamie kolejne międzylądowanie z 4 h przerwą. I ostatni lot do El Salvador, gdzie lądujemy o 22.15 ichniejszego czasu.
Na lotnisku będzie- mam nadzieję - czekał na nas kierowca. Za 40 USD ( co tak k... w gorę poszły) jedziemy do Casity Escondidy w La Libertad.
Więcej info bedzie potem, oczywiście pod warunkiem, że wi-fi się znajdzie.
Ekipa, za wyjątkiem Basi, sprawdzona m.in. na Islandii (i nie tylko).
Łącznie 5 osób, a w tym jeden rodzynek płci męskiej. Ot, tak dla ozdoby.
OCZYWIŚCIE liczę na komentarze "słownikowe" Hopa, którego pozdrawiam z miejsca tego.