Po godzinie i kilkunastu minutach lądujemy na Schiphol.
Mamy 4 h przerwy więc wychodzimy na papierosa i kawę przed budynek. Zimno, wieje nieprzyjemny wiatr.
Odprawiamy się ponownie, ale bez głównego bagażu, ten został nadany bezpośrednio do Salwadoru.
Skanują nas i szybko odnajdujemy blok F, skąd o 11.20 ma nastąpić dalszy lot.
Wi- fi darmowe, 1 godzina / Tyle, że trochę muli.
Przed nami najdłuższy odcinek do... Panamy. Tam następna przerwa.
Jakby nie patrzeć lecimy na zachód i dzień będzie wyjątkowo długi.
Skończy się lądowaniem o 22.15 w San Salwador.