Decyzja jest jedna i wspólna, jedziemy taksówą. Zamawiamy ją w naszym hotelu Kiszyniów. Przejazd to zaledwie 100 lei (ok.20zł), dzieląc to przez 4 wychodzą grosze. Cricova to praktycznie miasteczko zaraz obok Kiszyniowa.
Wycieczkę zamawiałam internetowo. Z uwagi na brak czasu ograniczyłyśmy się do wersji podstawowej zwiedzanie bez degustacji. W związku z tym, że jest sobota płacimy 410 lei zamiast 310.
W recepcji odbieramy bilet, oczywiście po uprzedniej zapłacie. O 10.00 wsiadamy w wagoniki i jedziemy. Są 2 grupy językowe: rosyjska i angielska. W angielskij tłum, więc nie dajemy się pani przeciągnąć do tej grupy.
Korytarze pełne beczek, beczułek i wielkich zbiorników ciągną się ok.120 km pod miasteczkiem, są tu "normalne" ulice , a nawet znaki drogowe. Przewodnik opowiada o tym co widzimy i procesie produkcji, odpowiada też na pytania.
Potem oglądamy film o zakładzie. Na koniec przechodzimy przez małe muzeum z butelkami wina. Najstarsze pochodzą z początków XX wieku, a mianowicie 1904 roku. Korki tych butelek pokryte są warstwą pleśni i kurzu.
Cricova ofiaruje również usługę przechowywania wina. Swoje zapasy mają tu prezydenci i inne szychy.
Na koniec przechodzimy przez kilka sal, które służą do degustacji.
Cała wycieczka zajęła nam 90 minut.
Powrót do stolicy. Ostatni obiadek, wydawanie resztek pieniędzy. Potem odbieramy z przechowalni nasze plecaczki, w taxi i za 90 lei jedziemy na lotnisko. O 17.55 odlot.
e-mail; cricova.vingmail.com
www.cricovavin.md