... ale po kolei:
- śniadanko w naszym hotelu u Iwonki za 130 PHP (ok.2,60USD), ale takie wielkie, że normalnie dla mnie na 2 dni , niestety jednego zjadałam i mój żołądek odmówił posłuszeństwa, w następstwie czego było sra....,
- potem na miejscową plażę Panagsama, tu jednak kamieni, muszelek, a i życia podwodnego kupa, więc stwierdziłyśmy- we trzy-, zę jedziemy na Białą Plażę,
-dzielnie ruszam z hotelu, a laski tylko 0,5 km za mną (chodzą wolniej niż moja matka), na szczęście szybko tuk-tuka złapałyśmy (300 PHP (ok.6 USD) za "tam, a potem z powrotem", jedziemy,
-kolejna plaża mniej kamoli, szersza, lepsze zejście do wody, fale dość duże, a żyjątek mniej (oprócz moich ukochanych krabików!?),
- i to była 2 beach czyli biczowanie,
-potem knajpka z widokiem na morze, tyle, że ciemno jak u tego, no jak mu tam było, więc oprócz najbliższej łódki przywiązanej, nic widać już nie było,
-krewetki w sosie czosnkowym super, tyle, że lby trzeba im było poodrywać,
- koniec dnia to rumowanie, rum tu w sklepie można kupić od ok.90 PHP ( mniej niż 2 USD) za flaszkę 0,7 l,
- tylko dlaczego cola do niego taka droga? ,
- z piw dominuje San Miguel na licencji hiszpańskiej, wszak Filipiny to ich była kolonia,
- i tak znakomicie mija na Cebu życie,
- rano jak wstaniemy z Andriu na rekiny wielorybie jedziemy ( w okolice Oslob) więc może to mój ostatni wpis ? ;-)