Po hotelowym śniadanku spadamy. Jest 8.45 i podążamy w kierunku stacji metra Akasaka (K7) skąd pomarańczową linią (wg. mapy) mamy dojechać na lotnisko. W automacie nabywamy bilet za 260 Y i jedziemy. Po kilkunastu minutach okazuje się, że niezupełnie w planowanym kierunku- na ww. stacji jest i druga linia i na stacji Tenjin powinniśmy się przesiąść (jechaliśmy niebieską, a nie pomarańczową). W tył zwrot, naprzód marsz, zmieniamy pociąg. Szczęsliwie dojeżdżamy do lotniska. Tu ładujemy się w darmowy shuttel bus i na międzynarodowe.
Wydajemy ostatnie jeny. Odprawa. Wchodzimy do samolotu i wszyscy wokół czują B., która -jak zwykle- na lotnisku "zażyła" duże ilości, różnych próbek perfum. Odlot planowy o 12.25., trochę > 1 h i jesteśmy w Seulu.
Wony mamy więc bilet na kommuter nabywamy (4.750W). Najpierw do Seoul Station, gdzie zmieniamy środek transportu na linię 4 metra. 1 przystanek i jest Holyeon. Prawie z łatwością dochodzimy do JJ Residence. (Dumna nazwa i mini pokoiki z łazienkami.) Zostawiamy plecaki i w pobliżu znajdujemy, a właściwie wybieramy 1 z licznych restauracji. W końcu pora obiadowa minęła.
Syci i zadowoleni przechodzimy na drugą stronę ulicy i jesteśmy na Namdaemun Market.
To jedna z atrakcji miasta. Można tu kupić i kosmetyki, i art. spożywcze, i ciuchy, i co kto chce. Są i truskawki, spore opakowanie za 2.000 W (ok.8 zł), no to nabywamy. Całkiem dobre i słodkie. Co niektórzy powoli wpadają w zakupowy szał. (Hop, nie martw się, Twoja żona nie nabyła żadnego szala).
Około 19.00 robi się ciemno, więc wracamy na kwaterę, nabywając po drodze piwo i soju. Ta ostatnia nawet smakuje z kawą.
Jutro na Seul. Zobaczymy co się da, a jak się nie da to też weźmiemy szturmem.