Zaczęło się od pytania:
na grzyby, czy na Karaiby?. Odpowiedź przyszla sama kilka miesięcy temu, gdy w KLM ukazaly się bilety w rozsądnej cenie czyli ok.2.400zł. Obejmują one przelot z WAW przez Amsterdam (z międylądowaniem) na Curacao. Z tej ostatniej wyspy 05.11.2017r. linie Insel Air zabierają nas na Sint Maartin. Powrot mial nastąpić z St. Maartin przez Amsterdam do Warszawki.
Magda przy kupnie zapytała:
- a huraganów w tym czasie nie ma?
Spojrzałam w jakieś tam info pogodowe, z którego wynikało, że są ale do września, początkow października.
- nie ma - mówię i bilety nabywam.
Przecież wiadomo, że albo przed nami, albo po nas będą.
No i był przed nami - Irma. Trochę St. Maartin zmietło. Dla nas przełożyło się to na odmowę noclegów na francuskiej stronie, blisko plaży. A może i nie to wpłynęło na decyzję kolesia z AIRBNB. (Nigdy wcześniej z tego serwisu nie korzystałam).
Tak czy siak w dupę na tym dostaliśny łacznie ok 340 zł. Jako roznica przy przeliczeniu z karty w PLN na Euro przy zapłacie , a potem przy zwrocie na konto i ponownym przeliczeniu! NIE LUBIĘ banków. Pozytyw taki, że po tylu latach wyrobiłam kartę płatniczą Visa w euro.
PO huraganie lotnisko SMX (Princes Juliana na St. Martin) przestało pracować.
Chcieliśmy w KLM zmienić drugą wyspę na Arubę, ale oni nie chcieli. Tyle, że pobyt nam skrocili o 2 dni.
Od 10.10.br lotnisko działa z powrotem.
Tyle, że z noclegami krucho, albo ceny z kosmosu.
Co robić, no co robić?
Chcąc nie chcąc wróciłam na airbnb. Po kilku zapytaniach i odmowach; YES. (Wcześniej dluga korespondencja z gospodarzem, któremu a to zdjęcie się nie podobała, a to kopię paszportu wyślij).
Na Curcacao, 2 różne lokum bez problemu (z bookingu).
I jeszcze o powrocie; zmienić -KLM- na Arubę - nie chcieli, ale za to zamiast bezpośredniego powrotu do Europy przelecimy się jeszcze raz na Curacao.
Informacji, praktycznych tak o jednej jak i drugie wyspie prawie nie ma. Nawet na mojej ulubionej wikitravel. O blogach nie wspominając, bo tam też albo fotki, albo duperele, najczęściej ludzi, którzy na kilka godzin ze statków zeszli coby tani alkohol zakupić, ew. w kasynie pograć- wszak to tzw. wyspy wolnocłowe.
Przewodniki praktyczne są tylko z nazwy.
I tak to - jak na razie- wygląda.