Pogodę mieliśmy barową, non stop siąpiło, bo to nawet deszcz porządny nie był.
Z hotelu wyszliśmy o 11.00, gdyż stwierdziliśmy, że przed taaaką podróżą należy się porządnie wyspać, a przynajmniej wyleżeć.
Pochodziliśmy po mieście, z grubsza Starówkę miejscową zaliczając. Przede wszystkim nad Ren zaszliśmy. Strasznie szybki nurt wody pooglądaliśmy, a ponieważ wiało od rzeki to wróciliśmy na deptak.
Mamy już swoją ulubioną kawiarnię, w ktorej byliśmy dzisiaj chyba jedynymi klientami. Ceny przyzwoite, gdyż dobra kawa lub herbata to tylko 2 Euro.
Potem na obiad do "turka', nie wiadono, gdzie będzie następny, poza tymi w samolocie.
Sprawdziliśmy też trasę do S- bany.
Trochę przed 17.00 zabraliśmy plecaki z hotelu Schumacher i na Sbanę.
Uczciwie chcieliśmy skasować zakupione bilety (po 2,80E/sztuka, a 4 osobowy za 10.20) tyle, że kasowników ani na zewnątrz, ani w wagonie nie widzieliśmy.
Debatujemy co z tymi biletami. No i odzywa się siedząca obok nas polka i mowi o poomarańczowych kasownikach na zewnątrz przy biletomatach.
Okazało się nadto, że S 1, ktorą jechaliśmy nie dochodzi bezpośrednio na lotnisko (bezpośrednio S 11), tylko na dworzec skąd Skytrenem dojazd.
Udało się, wysiadając z sbany skasować bilety.
Na lotnisku do informacji, gdzie dowiedzieliśmy się, że z terminala C odlatujemy, a na niego właśnie przyjechaliśmy.
Teraz czekamy do 20.55- planowy odlot , a 2 h wcześniej odprawa. Teraz wykorzystuję darmowe WI FI (do 6 h darmo).
Rano około 6.00 jesteśmy w Abu Dhabi.
Nie wiem skąd będzie następne info na blogu, gdyż od czasu do czasu laptop mi fiksuje.