Wczoraj spędziliśmy miły dzień włócząc się po najbliższej okolicy. Do niej należy też plaża przynależąca do bungalowów i basen.
Poza tym przyzwyczajaliśmy się do tego, że z części naszego tarasu mamy widok na rodzinny cmentarz.
Wygląda na to, że niektórzy mieszkańcy wolą pogrzebać swoich bliskich jak najbliżej domu. Na wyspie są i większe, raczej kościelne cmentarze.
Być może wiąże się to z tradycjami, albo wielością kościołów- rożnych wyznań- na tej malej wyspie. Co do kościołów to często niewielkie i niepozorne budynki.
Widok z tarasu wygląda tak: kręte schody na nasze piętro, za nimi w odległości ok. 1 metra płot. Za płotem 2 rzędy grobowców. Potem znów płot, bungalowy i ocean.
Wieczorkiem po raz pierwszy idziemy na Muri Market. Rynek zastawiony jest straganami z jedzeniem + 1 stoisko z napojami gazowanymi+ 2 z deserami. Na środku rynku stoły i ławy dla gości. Część zadaszona na wypadek deszczu.
Dla każdego coś dobrego. Dania główne to wydatek około 13-16 NZ$. Desery, coś w rodzaju eklerów za 4 NZ$, tortowate i inne do 7 NZ$.