Pogod nas dziś nie rozpieszcza, pada, przestaje, pada, przestaje. I tak w kółko. Słońce gdzieś za chmurami.
Zapada decyzja, jedziemy do Victorii. Ale zanim 8 osób się zebralo to była już 12.00, albo i trochę później.
Niemniej poszliśmy na pobliski przystanek, gdzie po 20 minutach podjechał autobus nr 21. Bilet 7 rupii, kupujemy u kierowcy i jedziemy. Ponieważ, do stolicy, zjeżdżamy z góry mamy piękne widoki.I na miasto i na ocean.
Atrakcji w stolicy nie za wiele. Ale zobaczyliśmy i zegar zostawiony przez Anglików, bazar z ciuchami, owocami i rybami. Jakieś pomniki, muzeum (tylko z zewnątrz), park z 2 Gwiazdorami. W końcu idą święta.
Niedawno zakończył się jakiś festiwal kultury, po którym zostało trochę kolorowych instalacji, rzeżb.
Co kawałek sklepiki i stragany z pamiątkami, ale żadnej nachalności. Kolorowo, Ruch oczywiście lewostronny, znów się muszę zastanawiać, przy przechodzeniu, w ktorą stronę patrzeć.
No i wczoraj przesunęliśmy wskazówki o 3 h do przodu.
W naszym hotelu Lafontaine jest dostęp do wi-fi. Tyle, że przy recepcji trzeba posiedzieć. Dlatego fotki pewnie już jutro wrzucę.