Z Zurichu wylecieliśmy z małym opóźnieniem. Samolot praktycznie pełen. Tylko 3 osobom z naszej 8 udało się, że sąsiedni fotel był pusty.
Żarcie na pokładzie beznadziejne. Na dodatek, o ile na krotszym locie z Warszawy było darmowe wino i piwo, to w tym długim locie już odplatne. Buteleczka 0,185 l za 8 franków, a piwo, male za 5.
Lotnisko na Mahe niewielkie, nasze bagaże przyjechały szybko. Umówiony transport czekał z kartką. Właściwie to umawialiśmy jednego busa za 50Euro, a obok niego przyjechalo i auto osobowe.
W recepcji pani chciala nam wmowić, że dostaniemy dyskont i mamy zaplacić po 40 E/ za każde auto. Ale Beatka "zrobiła z nią porządek". Zapłaciliśmy tak jak było ustalone.
Mieszkamy w willli z 4 sypialniami. Oprócz tego 3 łazienki, kuchnia i wielki salon. Każda sypialnia z tarasem.
Jest też basen, a nawet siłownia.Do tej ostatniej brak chętnych.
Słońce daje niesamowicie.
Pierwszy mały rekonesans po miejscowości. niedziela więc kantory prawie wszystkie nieczynne.
W czynnym już rupii nie mieli.
Dziewczyny poszły szukać kolejnego, a ja skorzystałam z bankomatu.
Ceny wysokie.
Jakoś udalo nam się przetrwać do wieczora, z malymi przerwami na sen.
Wieczorem pękły 2 butelki 0,7 i do łóżek.
WYMIANA
100 euro- 1570 rupi,
100 USD -1390 rupii < na lotnisku ciut mniej, czyli 10 rupii = ok.2,80 zł,
CENY:
48-55 rupii - 0,5 l piwa w puszce, w sklepie,
25 rupii - male miejscowe piwo (sklep)
15 rupii- butelka 1,5 l wody,
35 rupi - butelka 1,5 l pepsi,
12 rupii- bagietka