Po hotelowym śniadanku, nawet duży wybór wyprawiamy się, a może przeprawiamy się na drugą stronę do Ajuy.
Ale najpierw jedziemy do Antigua. Po drodze księżycowy krajobraz czyli szaro, buro i ponuro. Praktycznie żadnej roślinności. Gdzieniegdzie jakieś zabudowanie lub wiatrak. Te ostatnie także wystawione do sprzedaży, są chętni?
Antigua nie robi jakiegoś specjalnego wrażenia, więc po chwili do auta i jedziemy dalej drogą o nr FV-416. Zaczyna się. Niezły przypał, wznosimy się na wysokość zaledwie 700 mnpm, ale droga kręta i cały czas w górach, i w górę.
Zatrzymujemy się na punkcie widokowym z pomnikiem dwóch mężczyzn, wysokich, nawet do kolan im nie sięgamy. To dzierżący w dłoni oszczepy (a może dzidy) wojownicy walki o zachowanie niezależności tutejszych wysp. Ot, stoją sobie na gór szczycie i czują się znakomicie.
Następny etap to Betancuria, niegdysiejsza stolica. Oczywiście poczesne miejsce zajmuje kościół, w którym dziś muzeum. Ale obok fontanna, plac. Stare domy. Te ostatnie w większości przerobione na restauracje. Wokół palmy, rośliny, zieleń, sklepiki z pamiątkami. Jest też sklep z wyrobami z aloesu. Dziewczyny próbują krem i... wszystkie zmarszczki im zniknęły. Wyroby nie są tanie, bo krem do rąk to wydatek ok. 8-10 E. Kremy do twarzy osiągają cenę nawet 50 e za pojemnik 50 ml.
W końcu wsiadamy ponownie w auto i jedziemy do Pajaro. Po drodze jeszcze wieś z kościołem. To kolejny kościół, gdzie w środku słychać dyskretną muzykę sakralną.
W Pajaro ledwie wysiadamy z auta, a ktoś woła; Marzena. W pierwszej chwili pomyślałam, że to "nasza" druga trójka (6 osób, 2 auta). Ale patrzę, NIE. Marzena wychodzi, podchodzi, a tu okazje się, że jej znajoma dentystka do ktorej chodzi. Gaduła jakaś przez 5 minut całą historię lotu z przygodami z Niemiec na Fuertę opowiedziała.
A my głodne, więc na obiad. Dziewczyny biorą ryby, ja kotlet z kurczaka. Wszystko dobre i świeże. Tyle, że na stolik wewnątrz knajpy trzeba było czekać.
Zadowolone po obiedzie jedziemy do Ajuy. To miejsce przez znajomą M.- dentystkę zostało określone jako miejscowość z dziurami.
Ale najpierw jest ładna plaża z czarnym piaskiem. (Pozostałe widziane przez nas miały kolor biały).
Wybrzeże klifowe, dość wysokie. Po prawej stronie ścieżka w górę. Idąc nią dochodzi się najpierw do 2 dziu- jaskiń. Nie są zbyt duże. Do klejnych wiedzie szlak 15 minutowy w 1 stronę.
Powrót zaczynamy o 17.10, jakieś 40 minut jazdy inną drogą, ktora pozwala ominąć góry i jesteśmy w naszych Piramidach (nazwa aparthotelu). Pozostała część ekipy już czeka na nas wraz ze swoimi wrażeniami.