Wczoraj dojechaliśmy do Thimpu, gdzie nocleg był w hotelu Jumolhari. Ładne duże pokoje z TV, czajnikami i grzejnikiem.
Generalnie to w Bhutanie jest o niebo czyściej niż w Nepalu.
Ruch lewostronny. Auta to głównie produkcji japońskiej, koreańskiej, trochę z Indii.
Jak mówił nasz przewodnik Tshering pierwsze z nich sprowadzono dopiero w 1996r., Przedtem konie nie były mechaniczne, a żywe.
Drogi wąskie ale asfaltowe. Wąskie gdyż biegną wokół gór.
Samo Thimpu leży na wysokości 2.200 metrów nad poziomem morza.
W całym Bhutanie mieszka mniej niż 1 milion ludzi.
Rano śniadanie i o 8.30 wyjazd. Najpierw jedziemy do pomnika Buddy.Pomnik ma 52 m wysokości, na dodatek był produkowany w Chinach. Z tym, że leży na wzgórzu, więc widok na miasto niezły.
Po pomniku trasa wiedzie na lokalny rynek warzywno- owocowy. Ludzi tu niewielu, kupujących. Więcej sprzedających.
Dominują: ziemniaki, cebula, papryka w tym ta suszona na słońcu, pieczarki, trochę pomidorów.
Z owoców to jabłka, banany, ananasy. Kilka stoisk z suszem do kadzideł.
Jedziemy dalej do mini rezerwatu, gdzie w dużych wybiegach miejscowe jeleniowate.
Potem świątynia buddyjska (95 % to buddysci, reszta inni w tym hinduiści). Świątynia mieści się w budynku rządowym. Dla króla i głównego kapłana stoją krzesła- trony. Zdjęć w środku nie można robić.
Potem kolejna atrakcja w postaci Dzong - Fortecy. To już prawie Punakha. Forteca to jedna z rezydencji królewskich. Część to kolejna świątynia, a w niej 3 kolejne trony. Sama forteca jest ładnie położona obok niej spotykają się 2 rzeki, a wchodzi się przez drewniany most.
Przewodnik w każdej ze świątyń opowiada historię Buddy i buddyzmu.