... od Berlina przeszkody na drodze.
Zaczęło się od ponad 3 h spóźnienia w wylocie. W Paryżewku wiadomo jak było.
Na Gwadelupie spokojnie odstawiłam dziewczyny z bagażami do terminala promowego. Później ja i Marta oddać auto na lotnisko. Wjazd jest tak cieńko oznaczony, że za 4 podejściem udało nam się wjechać.
Z SIXTA nie odwożą nigdzie poza terminalem lotniskowym. W ten sposób zawiezli nas na na terminal nr 1-2. Za nim jest przystanek autobusów. Tyle, że oprócz nazw miejscowości brak innych danych co do czasu odjazdu.
Jeden jechał do Point de Pitre, ale gdzieś do centrum. Diabli wiedzą, gdzie to centrum u nich.
Skończyło się na taxi za 20 Euro.
Bording z bagażami zaczął się 1 1/2 h przed czasem odpłynięcia. Startowaliśmy o 17.00. Za chwilę zrobiło się ciemno. Jak poprzednio pisałam na morzu nieźle bujało.
Na Martynice byliśmy z ponad 30 minutowym opóźnieniem.
Doszliśmy do zarezerwowanego z airbnb studia tyle, że to budynek duży, nikt na nas nie czekał, a my byliśmy pozbawieni internetu. Podany nr telefonu był błędny.
Jakieś panie usiłowały nam pomóc w dodzwonieniu się, ale było to bezskuteczne.
Skończyło się na tym, że chwilę przed 00.00 wzieliśmy pokój w hotelu. Na drugi dzień wybieramy się na terminal, a tam okazuje się, że promy nie plywają. Ani na St. Lucię, ani na Gwadulupę. Jednym słowem załapaliśmy się na ostatni. Dostaliśmy jakąś kartkę z potwierdzeniem, ale zwrotu pieniędzy już nie.
To do kawiarni z internetem, aby rezerwację noclegów odwołąć i coś odzyskać z tej St. Lucii nieszczęśliwej, przynajmniej dla nas.
Jedne odwołane to drugie na Martynice trzeba zrobić. Wybraliśmy z Pookingu, bo tam przynajmniej adresy podane. Napisałam też do właścicielki, że będziemy pomiędzy 14-15.00. My byliśmy ale ona nie.
My bez internetu. Poszłyśmy z MK do biuura, gdzie pani była tak miła, że znalazła nr telefonu i zadzwoniła do właścicielki.
A właścicielka na Gwadelupie. Fajnie. Jednak klucze do odebrania były w porcie małych promów do Point du Bout, Anse Mite itd.
Co robić, płynę po klucze. Faktycznie dostałam je od dziewczyny i starszej kobiety. One po francusku, ja po angielsku; gdzie zostawić klucze na koniec problem pozostał.
Wracam do dziewczyn. Klucze na szczęście pasują. Na drugi dzień udaje nam się znaleźć miejsce do włączenia kluczyk na klimatyzację. To już tyle, bo hasła do wi-fi nie ma. Jest za to router.