Po locie, w czasie którego większą część przespałam- jak to ja w samolocie- planowo lądujemy. Na lotnisku, ledwie z samolotu wyszłam od razu pytanie o formularz z kodem QR . Formularz ten można wypełnić dopiero 2 doby przed wylotem. Jest to formularz, ktory znajdziecie na stronie np. gov.pl dot warunków wjazdu do Hiszpanii.
W każdym razie udało m się go wydrukować, bo w telefonie nie wiedzieć czemu nie chciał się otwierać.
Drugi z rzędu urzędnik, któremu okazałam zaświadczenie o zdrowiu - sczytał go, i już po odprawie. Międzynarodowego certyfikatu szczepień nikt nie wołał.
Wychodzę przed budynek i idę do części środkowej skąd odjeżdżają autobusy miejskie. Kartę TEN 10 mam ważną jeszcze z ubiegłego roku, na niej trochę ponad 5 euro. Korzystam z automatu i doładowuję kartę.
Niestety w tym roku nie ma bezpośredniego połączenia z lotniska poołudniowego do Puerto de la Cruz.
Najpierw około godziny, bo co rusz przystanek, jadę nr 111 do Intercambiador. Końcowy przystanek to dość duży dworzec autobusowy. Teraz mam do wyboru 102 i 103 do Puerto. Jest 103 , no i po wyborze. Jadę około 30 minut.
Wysiadam na dworcu głównym w Puerto de la Cruz i czuję się jak u siebie.
Najpierw znajduję knajpkę, gdzie w końcu wypijam dobrą kawę (1,50E).
To teraz już mogę zameldować się w hotelu Marquesa. Wejście do niego przez stary budynek adaptowany do aktualnych potrzeb tj. na parterze restauracja, a za nim dobudowany nowy budynek 5 piętrowego hotelu.
Jeszcze nie jest zbyt późno, więc ruszam na deptak, aby zobaczyć topiące się słońce.