Tak, ostatnio w Burgas byłam około 30 lat temu. Oprócz dworca autobusowego południowego, to niewiele się tam zmieniło. Hotel Bułgaria stoi w starym miejscu, deptak z odgałęzieniami też. Ładny park jak się ciągnął wzdłuż plaży, tak nadal na miejscu. Jednak nie mogłam znaleźć w nim popiersia Adama Mickiewicza, pewnie zdjęli, bo na cholerę i'm on. Biusty samych miejscowych stoją. Już po powrocie, gdy akurat wchodził do hotelu dziewczyny wychodziły na obiadokolację do Neseber. To się przyłączyłam. Moje krewetki w minimalnej ilości były naprawdę dobre. Na dodatek pod nimi , na plastrach pomarańczy było coś czarnego. Wszystkie spróbowały, żadna nie wiedziała co to jest. Ostatecznie tajemnicę zdradził kelner. To był czarny ryż. Co do cen to bilet do Burgas - 7 lewa, danie z krewetkami - 20 lewa, piwo w knajpie - 3,50 lewa.
Dziewczyny wzięły miejscowe danie, było go za dużo dla Marty, ale nie dla M., Nie pamiętam nazwy.