Wylot z LA nastąpił w piątek około 17.40, małe opóźnienie. Do Warszawy LOT Air doleciał coś około 14.00 następnego dnia. Chwilami trzęsło nieźle.
Potem pociąg i około 20.00 wyjęłam klucze do własnego mieszkania. Jeszcze tylko szybkie male zakupy, bo w lodowce nawet światelka nie było (wyłączona).
PODSUMOWANIE POLINEZJI
- wchodzę na konto w mBanku bo franki wypłacałam z bankomatu. To był dobry interes bo zaoszczędziłam- przy 75.000- jakieś 55 USD,
- przy płatnościach kartą też wychodziło nie więcej, a raczej mniej niż 4 zł za 100 franków,
- pogodę miałam dobrą, tylko z 2-3 dni padało przez cały dzień (podobno listopad to tam jeszcze pora deszczowa), a oprócz tego były pojedyńcze dni, ewentualnie noce gdy były deszcze 2-3 godzinne, niekiedy zamiast deszczu mżyło raczej,
- temperatura ok. 30-33C, w czasie deszczu i nocą spadała do 24-25C,
- wyżywienie: bagietki wszędzie po 60 (ok.2,40 zł), woda 1,5 l od 90-100 FCP (ok.4 zł), wieczorem przy ulicach pojawiają się stoiska z ciepłym posiłkiem sporządzonym przez miejscowych - ceny w zależności od wyspy , ale generalnie od 900 do 1.500 FCP.
- w większych marketach po ok.15.30-16.00 przeceniają gotowe i ciepłe dania o 200-400 FCP czyli od 400 (ok.16 zł) już kupisz solidną porcję,
- najdroższe jest jedzenie i owoce na Bora Bora,
-na Tahiti praktycznie wszędzie dojedziesz autobusem, nr i godziny są na stronie internetowej https://teretahiti.pf/ , na Moorea autobusem dojedziesz z przystani promowej, z tym, że teoretycznie są one skorelowane z przybyciem promów (w sobotę na odjazd czekałam około80 minut); na Bora Bora na transport publiczny nie licz, wyspę można objechać rowerem przez kilka godzin, w zależności od tempa i zatrzymywania się - nawet ja to zrobiłam pomimo, że do aktywnych rowerzystów nie należę ;
- Bora Bora - najlepiej wygląda z powietrza, sama wyspa raczej uboga, dobrej klasy hotele leżą na motu (wysepkach), plaż publicznych - po 1- nie ma, niemniej ponieważ jest płytko to w wielu miejscach można poleżeć albo popływać; dużo prywatnych domów i hoteli zajmuje miejsce przy plaży,
- mnie najbardziej podobało się na Moorea i Tahiti, choć i tam z plażami to się nie przelewa; jeżeli są to wąskie i krótkie, z ciemnym piaskiem,
- myślę, że wyspy dużo oferują dla snorkujących i płetwonurków,
- dla wędrowców dużo szlaków jest na Tahiti i Moorea, w tym górskich,
- po zapadnięciu zmroku >18.00 latarnie świecą się w zasadzie tylko przy głównych drogach, boczne bez światła,
- na Bora Bora i Moorea trzeba, zwłaszcza po zmroku uważać na grupy (do 5-6 szt) dzikich , bezpańskich psów, mogą być groźne,
-było fajnie, ale nie jakoś szczególnie, moje marzenia o Polinezji nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Najładniejsze plaże jakie widziałam to były na Tobago i na Kubie.
- Na F4F wyliczyło mi odbytych 319 lotów (łącznie) i przelatanych 887.042 km (łącznie)