aby się nie poleciało.
Wszystko przez strajki w Lufthansie. Bilet z Poznania do Bilbao z 1 przesiadką w Frankfurcie nabyłam z 5 tygodni temu. Cena nie była wysoka bo niecałe 6 stów, no i z Poznania. Przesiadka w każdą stronę, ale dobra czasowo tzn. nie za długa.
W dobrej cenie pokój w centrum Bilbao przez Bookinga nabyłam. Wszak to nie sezon.
A tu wczoraj około 12.00 przyszło info, że lot do Bilbao odwołany.
O w mordę jeża, albo innego zwierza..
Około 15.00 kolejne info, że jednak wylot jest. Nie Lufą ale KLM z Poznania do ... Amsterdamu. Tam 1 h stop. Potem KLM zabierze mnie do ... Madrytu. Tam 2h 30 minut stop.
Trzeci lot to z Madrytu już do Bilbao, gdzie lecę dla odmiany Iberią. Planowe- mam nadzieję- lądowanie w Bilbao o 23.15.
No to szukam info czy o tej porze jeszcze bus do centrum chodzi. Wyszło, że tak, ostatni o 00.00.
To ślę mejla do hostelu. Dziś przychodzi info o kodach dostępu- 3 kody, aby do swojego pokoju wejść - że mogę sobie wejść.
Dziś wchodzę na Lufthansę, aby bording karty wydrukować, Automatycznie przenosi mnie na stronę KLM. Są ale tylko 2. Ostatniego odcinka brak.
"Telefon do przyjaciela" czyli Malwiny. Podpowiada, że na lotnisku albo bezpośrednio na stronie Iberii.
Próbuję na Iberii, YES. Udalo się.
Ok.
to teraz tylko kciuki trzymajcie, aby loty nie były opóźnione, a bus mnie zabrał. Bo to niby tylko 7 km, ale w linii prostej. Drogą o prawie 3 km więcej, no i nocne przechadzki to nie za bardzo, zwlaszcza po takiej podróży.