Dawno mnie na Teneryfie nie widzieli, jakieś 3 lata.
Gdy więc okazja była, to na czarterach TUI bilet nabyłam (1006 zł, z dużym bagażem). Z Poznania i bezpośrednio, a więc cena dobra.
Dzisiaj nabyłam nowy plecak 45 l, zielony. Przecież z walizką nie polecę bo byłby wstyd.
Plecak zaś nabyć musiałam, bo ostatni duży zaginął w podróży do Kenii.
Z ubezpieczenia, po długim czasie, udało mi się uzyskać łącznie niecałe 2.000 zł. Z nimi to dopiero była jazda bez trzymanki. Najpierw dostałam odpowiedź negatywną, podpisaną przez jakąś "młodszą" specjalistkę z uzasadnieniem, że nie nadesłałam dokumentu świadczącego o tym kiedy odzyskałam w Kenii bagaż. Panienka chyba nie przeczytała - przynajmniej ze zrozumieniem- mojego pisma z którego jasno wynikało, że plecak w ogóle nie doleciał, a ni tam, ani tutaj.
Po odwołaniu i powtórnym przesłaniu dowodów zakupu rzeczy tam, w Kenii, dostałam 600 zł + 1380 zł za zaginiony plecak.
To i tak nie pokrywa wartości plecaka wraz z zawartością ale lepszy rydz niż nic. Cała akcja z ubezpieczycielem z Rainbow trwała jakieś 2 miesiące.
Tak więc mam plecak, a dziś wieczorkiem pakowanie. Wylot jutro przed 14.00.
Na dobry początek 3 noclegi z Bookingu, w Laguna Park 2, studio z kuchnią.
W piątek na pewno odwiedzę piekarnio - cukiernię w Los Cristianos. Czasem trzeba wrócić na stare śmieci.
To na razie...