W Osz wstaję o 7.15, a po kwadransie jestem na parterze w Eco house. Rezygnuję ze śniadania. Recepcjonista zamawia mi taxi Yandex za 350 som. Stąd do lotniska mapa.me pokazują 12 km. Co ciekawe mnie Yandex pokazuje cenę 410 som i 10 minut oczekiwania.
Taxi podjeżdża po minucie.
Samolot mały, do stolicy lecimy 50 minut.
Siedzę za silnikami i nic nie widzę, podsypiam.
Maszrutka rusza z dworca zachodniego w Biszkek. W pobliże dworca dojechałam z lotniska maszrutka nr 380, za 70 som czyli ok. 3,20 zł. Z niej piechotą około 1,5 km dzięki czemu po locie z Osz m rozprostowalam na chwilę nogi.
Na dworcu, w kasie kupuję bilet do Karakol. Płacę 500 som. Ta maszrutka to express. Zatrzymuje się tylko raz po 3 h, na parkingu ze sklepami, toaletą, na 20 minut.
Ale i tak podróż trwa prawie 6 h. Za nami i przed inne maszrutki.
Jedziemy północną stroną jeziora Issyk Kul.
W blasku słońca jezioro mieni się niesamowicie. Piękne kolory do szmaragdu włącznie. Jezioro po prawej, a góry po lewej.
Karakol zwane było kiedyś Przewalskiem.
Dworzec ciulowy. Z buta robię 2, 7 km do hostelu.
Hostel leży naprzeciwko wejścia do parku Pobiedy ( zwycięstwa).
Po drodze " zaliczyłam" towarzyszą Lenina nr 3.
Miasto robi wrażenie strasznie rozwleklego.
W hostelu, w nazwie nawiązanie do Hogwartu, a więc miłośnik Harry'ego Pottera. Mam czysty, ładny pokój z własną łazienką, a nawet garderobą.
Idę jeszcze do sklepu, aby coś na kolację kupić. Śniadanie w cenie, w hostelu, a pomyśleć, że za tyle dobroci zapłaciłam tylko ok. 72 zł, za 2 dni. To najtrudniejszy pokój jak do tej pory
Nocleg w Osz kosztował 25 USD, a w stolicy 24 USD. Pomimo, że przy rezerwacji, na Bookingu, cena wyskakuje w USD to wolą pobierać opłatę w som.