Śniadanie w hostelu było wielkie i super smaczne. Na koniec wrzucę namiary na hostel. Pani zaprasza też zima, podobno są i trasy zjazdowe.
Ale...
Po jedzeniu wsiadłam do maszrutki nr 123 i pojechałam na bazar za całych 15 som ( ok. 66 grosze).
W aucie nawiązałam dialog, po rosyjsku, z panią, która też tam wysiadała. Przeprowadziła mnie przez sklep na bazar, a potem pokazała skąd odjeżdżają maszrutki do Jeti Oguz.
Po drodze, na bazarze zdążyłam zobaczyć mnóstwo baranich łbów ( dosłownie). Także kopyta, jakieś flaki, mięso, i co tam sobie wyobrazić.
Maszrutka nr 371 była gotowa do odkazdu, czekała tylko na mnie. Zapłaciłam 150 som (ok. 6,60 zł), za to w Jeti Oguz nie szukałam kolejnej podwyżki bo kierowca wysadził mnie kawałek przed sanatorium. Dokładnie przed skałą Złamane serce. Skala jest czerwona i faktycznie przypomina podzielone serce. Przynajmniej z 1 strony. Tam wdrapalam się na górę, na punkt widokowy. Skąd dobrze widać skały 7 byków. Też czerwone. Są i inne formy skalne. Na punkcie przygotowują kiosk z napojami. Dziś były tylko słodycze, a czaj miał być po południu.
Poszłam dalej szlakiem, grzbietem. Potem był mały problem bo trzeba było zejść na dół. A tu szlak ani oznaczony, ani widoczny z góry
Jakoś mi się udało i wylądowałam razem z końmi na ich pastwisku.
Kontynuowałam wędrówkę, wg. Wskazań maps.me
Tym razem nad pięknym górskim strumieniem. Potem przez most, za mostem rzeźba, za nią 3 strumienie wody z gór. W 1 ujęcie takie, że można wodę do butelki nabrać. Super i zimna.
Pewnie ma dużo żelaza bo ziemia pod nią była czerwona.
Około 13.30 zarzadzilam sobie odwrót.
Obok kurortu nie było ani maszrutki, ani taxi.
Więc się deko wkur..., poczekałam trochę i ruszyłam z laczka. Czyli adidasa. 11 km do Jeti Oguz.
Tam maszrutka nr 372, za 40 som do Karakol.
Jakoś dziwnie z tymi ich nr, jestem pewna, że jechałam wcześniej z tym samym kierowcą i nr 371. W bocznym oknie był jeszcze inny nr maszrutki, po prostu trzeba pytać dokąd jadą.