Dlaczego Owcze, a nie Końskie lub nawet Gęsie.
Po długich poszukiwaniach znalazłam w końcu trzy owce. O wiele więcej było koni, a nawet gęsi.
W ciągu dnia niby 13 C, ale szaro, buro i ponuro. Słońca nie było widać, tak jakoś dziś mgliście, czarne chmury. Na dodatek silny wiatr, chwilami mżawka.
Ale siedzieć w hostelu nie wypada. To zrobiłam trochę ponad 16 km. Po własnym śniadaniu wybrałam się na trail o nazwie " palec wiedźmy". Najpierw miasteczko Sandavagur z plażą, kościołem i pomnikiem.
Po drodze strumień, małe kaskady i wodospady. Trasa prowadzi blisko zatoki to i na siny Ocean człek spojrzał.
Palec wiedźmy to skala przypominająca palec. Jej wysokość od powierzchni oceanu to 313 metrów.
Ta trasa jest darmowa.
Po drodze kilka osób.
Za to świadomie zrezygnowałam z pobliskiego wodospadu w pobliżu Midvagur, nazwy nie pamiętam.
Tam woda spada do oceanu.
Na razie mam dość wodospadów, a tam trasa - z hostelu - to prawie 7 km w 1 stronę.
Może gdyby pogoda była inna...
W każdym razie do samej miejscowości Midvagur się wybrałam. Nic specjalnego, poza 1 pomnikiem tam nie ma.
Są 2 sklepy spożywcze. Jeden to Bonus.
Doszłam, idąc w kierunku lotniska, aż do kolejnej zatoki i zawróciłam.
Miało tam być stanowisko archeologiczne, ale teren był zagrodzony i info, że to z uwagi na ptaki.
W sklepie kupiłam 3 banany, szukam ceny na rachunku, a tam 3 z 4,50 korony !