Poszlo szybko. Przynajmniej na dworcu. Obok kolejowego jest autobusowy. Autobusem jedziemy do PN Khao Sok. @ godziny i jestesmy na rozdrozu, gdzie kierowca nas wysadza.
Tu czekaja na nas kierowcy z 2 roznych hoteli. Kieruje sie Pascalem i wybieram Jungle Huts.
Pokoj 4 osobowy - duzy z duza lazienka w ladnym miejscu. Cena 400 B (za caly pokoj.}.
Jedna droga wedrujemy w te i z powrotem. Jemy obiadem. Kupujemy alkohol- wylacznie w celu dezynfekcji.
Jako pierwsza dostrzegam kolibra. Ten jest czarno- zolty. Dziewczyny za wyjatkiem Marzeny tez maja okazje go zobzczyc.
To moj kolejny, ale ich pierwszy Mala w ubieglym roku kilka przespala.
Nasze bungalowy sasiaduja z rzeka.
Wieczorem wysluchamy koncertu pana i pani zaby.
Okolo 15 zaczyna lac. Siedzimy na tarasie i obserwujemy, takze wysluchujemy.
Ptaszki spiewaja, wiec my milczymy, zwlaszcza Marta.
Po deszczu mamy okazje zaobserwowac swietliki.
Na naszym domku, wieczorem, gekon rozprawia sie z owadami.
Tak w ogole to nie wiem czy wiecie, ze Mala adoptowala nas wszystkie 3 jako swoje matki.
Sytuacja to niebanalna
bo kazda z nas to rodzicielka intertemporalna.
Marzena zostala mianowana rzecznikiem praw dziecka, albo tez 1 osobowym Komitetem ds. Obrony Dziecka.
Ja to chyba ta wredna bo jakos tak wstaje najwczesniej i budze Male.
Natomiast Marta to uczy dziecko opowiadac takie rozne bajki.
Tak wiec uwazajcie na Mali opowiesci, o ile wroci.
Wycieczki .
Owszem organizuja, ale ceny wysokie np: 2 h wyprawa do sloni -800 B, 1/2 dnia w dzungli- 800 B, caly dzien 1.200 B. Zwiedzanie od 8.00 do 16.00 w tym jezioro i groty- 1.500 B. Do tego wstep do Parku.
Rezygnujemy , pojdziemy same.