W ostatnim wpisie było o tym, że to już koniec, mniej więcej. Tak po drodze, już na terenie Polski zepsuł się autobus.
Szczęście w nieszczęściu, bo udało się dojechac do stacji paliwowej, dzięki temu można było nabyc towary i napoje już za złotówki.
Czekaliśmy chyba ze dwie godziny, aż firma Uchański podstawi następny autobus.
Tym autobusem tak do połowy drogi, gdzie w środku nocy czekała nas przesiadka do następnego pojazdu.
Trochę przed 11.oo dojechaliśmy do GW. Planowy powrót to 5.oo- 6.oo.
I dlatego ... nigdy więcej, aż do następnego razu?