Rano, czyli o 8.25 autobusem nr 19 podjechalysmy na Terminal Terrestre, za cale 0,25$. Tutaj wsiadlysmy w autobus , ktory zawiozl nas do El Tambo. Po prawie 2 h.Skad taxi za 5$ podjechalysmy do Ingapirki. Co prawda straszylysmy Marte i Kamile, ze pojdziemy te 8 km pieszo, no ale tak pod gore to nie byloby ciekawie.
Za wejscie do ruin zespolu budowlanego z V- XV w i muzeum jako obcokrajowcy zaplacilismy krocie czyli 6 $.
W sklad budowli wchodza ruiny swiatyni, zabudowan i ¨zamku¨
Sama budowla a raczej to co z niej pozostalo niesprawia duzego wrazenia, szczegolnie jesli sie widzialo Macchu Picchu i inne takie.
Ruiny sa pozostaloscia kultury Canar i innych.
Jednak widoki sa ciekawe, polozona jest wsrod gor i wzgorz. Po drodze mija sie kilka wsi, jakis gorski strumyk.
Potem autobusem, za 1 $ podjechalysmy do El Tambo, malego miasteczka. Tu w restauracji zjadlysmy obiad.
Ja wreszcie ceviche, a dziewczyny churrasco. Okolo 14.00 wsiadlysmy w powrotny autobus do Cuenca (bilet 1,75$).
Tak wiecjestesmy w Cuenca, ostatnia noc.
Jutro okolo 13.00-14.00 jedziemy do Guayaquil skad w poniedzialek mamy samolot na Galapagos.
W Ingapirka pogoda byla ladna, tylko chwile padalo, ale w Cuenca niestety pada.
Wczoraj tez troche tu padalo. Podobno to takie miasto.