.. wracamy, oczywiście, że wracamy ale nie tak zaraz.
Najpierw jeszcze śniadanko w hostelu Masada, u podnóża góry wczoraj zdobytej.Bufet. Można spoko się najeśc i napic. Nawet na zapas ;-)
O 8.30 na przystanku (zaraz po wyjściu za płot hostelu) czekamy na autobus do... Ein Gedi. W koncu jest tam publiczne kąpielisko, a wracac bez kąpieli w Morzu Martwym nie wypada. Autobus spóźniony o 10 minut, ale jest.
Wysiadamy w Ein Gedi, od razu czuc zapach soli, przechodzimy przez wielki parking, praktycznie pusty. Obok stacja benzynowa.
Do morza schodzi się po kamieniach, piasku tu nie ma. Woda oczywiście mocno zasolona. Jak wiadomo unosi sama. Tyle, że nie popływasz. Termometr w słońcu wskazuje od 31 do 34 C.
Turystów niewielu, zatrzymuje się oprócz nas jeszcze kilka osób.
Po 2 godzinach znów na przystanku, czekamy na autobus do Jerozolimy. (Niestety bezpośrednio z Masady do Tel Awiwu nie ma autobusu w piątek- szabas!) Płacimy po 37,5 NIS i jedziemy, kierowca jedzie jak szalony. Wyprzedza auta. Po 1 h 15 minutach jesteśmy w Jerozolimie.
Jerozolima przygotowuje się na szabas. Mężczyźni w bialych koszulach, czarnych marynarkach lub płaszczach. Na głowie Kapelusz, dzisiaj mycek prawie nie widac. Kobiety w sukniach do ziemi, szczelnie okryte, na głowie chustki. Nawet kilkuletnie dziewczynki w sukmanach daleko za kolano.
Na dworcu autobusowym idziemy jeszcze na coś w rodzaju pizzy w bułce- 14 NIS. Dobra i poprzednio sprawdzona.
W kasie kupujemy bilety (18NIS) i czekamy w kolejce na autobus do Tel Awiwu . Kolejka długa ale autobusy odchodzą co 15-20 minut.
Łapiemy się na drugi z nich. Po godzinie wita nas dworzec w Tel Awiwie.
Tel Awiw to już inne klimaty. Żadnego ortodoksa tu nie widzimy.
Piechotką, prawie godzinę idziemy do hotelu Sea Side zarezerwowanego uprzednio przez booking. Po drodze jeszcze kupujemy po piwku, bojąc się, że zaraz wszystkie sklepy bedą zamknięte. Niepotrzebnie. Fakt częśc zamykają w związku z szabasem, ale wiele jest czynnych. Co kawałek knajpy, restauracje pełne ludzi.
Meldujemy się w hotelu. Jest trochę po 15.00. Decydujemy się na spacer nad morze.
Na deptaku mnóstwo ludzi, w krótkich spodniach, bluzkach z krótkimi rękawami, kobiety w krótkich , a często prześwitujących bluzkach czy sukniach. No są też takie, ubrane w dużą ilośc cekinów i innych swiecidaeł. To Rosjanki. Co chwilę słychac ten język.
Plaża piękna, szeroka, długa biały piasek. Niektórzy kapią się korzystając z ładnej pogody, inni grają w badmintona, pływają kajakiem lub łodzią
O 17.00 robi się ciemno. Błyskają światła wielkiego miasta i neony. Tel Awiw i nocą wygląda świetnie.
Wracamy do hotelu. Dosyc wrażeń na 1 dzień