- w Polsce był mróz, a tam w krótkich spodenkach jogging uprawiali,
- bezpłatny wstęp do wielu galerii i muzeów, gdzie naprawdę było co zwiedzać ( w końcu w ramach wielowiekowego kolonializmu nagrabili na całym świecie nieźle),
-katedra św. Pawła, gdzie na krętych schodach aż zakręciło mi się w głowie (tak jakbym wcześniej i później nie miała w niej pokręcone!),
- cudowny rejs po Tamizie na południk zerowy,
-niesamowity Tower Bridge (wraz z pobliskim zamkiem),
a kilka lat później- nadmorskie Brighton
- piękna promenada z budką, gdzie pracujący w niej Polacy sprzedali nam typowe angielskie danie czyli rybę i frytki (jak nam zdradzili ryba była importowana z Polski),
- noclegi na jachcie zaokrętowanym w Marinie - dzięki ci Lilka