Po kilkugodzinnej podrozy z Poznania do Warszawy Polskim Busem dojechalam o 5.00. Pierwszy raz przejazd warszawskim metrem z Młocin na Centralny. Potem trochę bujania się po okolicy.
W końcu autobusem 175 na lotnisko. Przyjechalam o 8.00 ale nie bylo problemu i od razu nadalam bagaz.
Potem z krzyżówką i przy papierosku przesiedziałam do 11.20. Już, tuż, tuż przy gatcie.
Odlot lekko opozniony.
W koncu jest... Estonia. Lekkie i szybkie lądowanie. Przesuwam czas o 1 h do przodu.
Z lotniska autobusem nr 2 do terminala promowego A (bilet u kierowcy 1,60 E). Stąd do Economy Hotel na ul. Kopli 10 minut pieszo.
Sam hotel jest położony zaraz za dworcem kolejowym czyli Balti Jaam. Nieduży, dostaję pokój na 1 piętrze. Pokój też mały, ale jest w nim wc z prysznicem, TV - co prawda starego typu z dużym tyłem, za to programów od groma. Angielsko, rosyjsko i estońskojęzyczne. Na dole 1 stanowisko z darmowym dostępem do internetu. W całym hotelu darmowe Wi-fi. Poza tym sympatyczna obsługa i... darmowe mapki.
Mapki nie tylko Tallinna ale i Helsinek. Przyda się zwłaszcza ta druga.
Po zameldowaniu się o 16.00 wyjscie na Stare Miasto. Po prostu urzekajace.Pierwsze wrażenia jak najbardziej pozytywne.
Tylko nieco chłodno. Jest około zera. Po wylądowaniu było +2C.
Spacerek trwał tylko ok.2,5 h, reszta na zaś.
Ponieważ jestem zmeczona po poprzedniej ,nieprzespanej nocy ok. 21.00 zasypiam.