Autobusem nr 2 spod domu towarowego Viru, jak kiedyś mówiono, podjechałam na lotnisko. Zdałam plecak, a potem z tamtejszej poczty wysłałam 2 pocztówki. Co dziwne, kartki tu znacznie tańsze niż w mieście, gdyż ceny już od 0,20 E, podczas gdy w centrum od 0,50 E,
Do tego znaczek za 1 E.
Odprawiłam się, pooglądałam egzotyczne rybki w akwarium, a potem lot do Warszawy.
W Warszawie autobusem 175, który jak donosiła lokalna prasa mają zamiar zlikwidować do dworca, w pociąg o 17. z minutami do Poznania, a dalej autem z wybitą szybą do GW.
Z wybitą szybą bo było zaparkowane pod drzewem i spadł na nią lodo-śnieg. Całe szczęście, że cała nie poszła w drobny mak, ale i tak do wymiany. (Już po.)
Czyli zawsze jakieś straty muszą być.
I tak to było.
Tallinn godny polecenia, myślę, że latem, gdy można częśc czasu spędzić na plaży jest śliczny. Co nie znaczy, że teraz mi się nie podobał, podobał się - bardzo.
A teraz będzie P/B czyli....