Rano ładujemy bagaże do skrytki w podziemiach Formule 1. (Skrytka płatna, do 8 h kosztuje 4 AUD, ale mieszczą się 2 duże plecaki)
Zmieściły sie Marzeny i mój. Malwa próbuje otworzyć kolejną skrytke i okazuje się, że.... wszystkie zajęte. Na szczęście w recepcji biorą ich plecaki, za darmo.
No to w miasto. Dzisiaj robimy dłuższą rundkę. Kierujemy się najpierw do Mariny. Po drodze widoki miejskie, Za to marina piękna. Nad morzem, wyglada to tak jakby w powietrzu wisi basen.
Idziemy dalej, aż dochodzimy do punktu widokowego, skąd roztacza się widok na Operę i pobliski most.
Punkt okupowany jest przez cale wycieczki, chyba Chińczyków albo jakiś im podobnych.
W pobliskim kiosku dorośli biorą kawę, a "dzieci" po babeczce, która kosztuje majątek (4 AUD ). Na dodatek znajdujące się w pobliżu 3 ptaki z długimi czarnymi dziobami też mają ochotę na babeczki.Ledwie laski odchodzą z zakupem od lady, a ptasiory za nimi.
Podchodzimy do opery, mijając po drodze park, a potem budynek Rządowy. Potem prosto, ulica obok PARLAMENTU, JAKIEGOŚ STAREGO SZPITALA, aż do Hayd Parku i do hotelu po bagaże.
M. i ja decydujemy się jechac na lotnisko busem, który odchodzi wprost spod drzwi Formule. Bilet za 12 AU$.
dziewczyny roztrwonily pieniadze, a nadto są oszczędne więc zasuwają do metra.
Wszyscy spotykamy się na lotnisku, gdzie odajemy bagaże. Lecimy dlaej, w kierunku Europy, przez Singapur.