O 22.20 wylądowaliśmy w Salwadorze. Zegarki łącznie 7 h do tyłu. W ten sposób nasza doba miala 31 h.
Odbieramy bagaże, są nasze plecaki tylko Basia czeka na swój czerwony.
Jeżdzi jakiś na taśmie ale pomarańczowy. Marzena zabiera ale Basia krzyczy, że to nie jej. Już prawie nie ma bagaży na taśmie. W końcu Basia podchodzi do plecaka, sprawdza kieszeń zewnetrzną i stwierdza, ze zdziwieniem, że to jej.
Wychodzimy, pan z karteczką czeka na nas i pakujemy się do zamówionego auta. Pół godziny i jesteśmy.
Casita Encondida (Booking.pl) prezentuje się nieźle. Jeden domek czyli nasz oraz drugi właściciela. Obok basen. Niezbyt duży ale fajny. Pod parasolem barek w wodzie. Rozpijamy 3 flaszki, kąpiel i idziemy spać.