Śniadanko, we własnym zakresie i ruszamy. Do stolicy, w końcu trzeba coś zobaczyć.
Idziemy na przystanek, za 5 minut podjeżdża EXPRESS do stolicy. Aczkolwiek w niczym ekspresu, poza nazwą nie przypomnia.
Za 1 bilet płacimy 31 rupii (ok.3, 50 zł) i po 30 minutach Port Louis.
Bilety sprzedaje konduktor (i nawet wydaje kawałek zadrukowanego papierka). Pytam ci ja tego konduktora, pokazując mu mapkę, gdzie w stolicy jest końcowy przystanek.?
W odpowiedzi, po długiej chwili namysłu, zakreśla szeroki krąg na planie. Dziękuję. Tak, na mapie się nie znamy.
W końcu na dworcu idę do budki, gdzie facet pokazuje mi, że jestem na Immigration Squere.
Zaraz obok jest hinduska świątynia, do ktorej zachodzimy (jestem z M.).
Stąd blisko też do wpisanego w 2007r. na listę UNESCO Aapravasi Ghat. Jest to miejsce do ktorego przez stulecia przybijały statki z imigrantami.
O dziwo do Muzeum wstęp darmowy. Samo muzeum może i nie duże ale sympatyczne i warte zwiedzenia. W środku przede wszystkim zdjęcia, ryciny,makiety obrazujące ghat, trochę rzeczy znalezionych w ziemi. Wszystko to opowiada o tamtych czasach.
Nam zwlaszcza się spodobały punkty z filmami dla dzieci. Można wybrać język angielski lub francuski. Zaczyna się film-głównie rysunkowy- pokazujący fazy imigracji, życie na wyspie. Potem są zadania. Wspólnymi siłami udawalo nam się udzielić prawidłowych odpowiedzi.
Idziemy Port Louis Waterfront, mijamy muzeum pocztowe (bilet 150 rupii). Przy Labourdonais statule siadamy z kawą i gapimy się na zatokę.
Na Caudan Waterfront znajdujemy Muzeum Blue Penny. Tu bilet niestety dla dorosłego 245 rupii, ale co tam, znaczek trza zobaczyć.
Gabloty ze znaczkami, na I piętrze słabo podświetlone. Są w nich znaczki 1 i 2 pensowe, ale nie ten najsłynniejszy i z błędem.
O jest trochę lepiej podświetlona gablota. Są dwa znaczki, 1 niebieski, a drugi pomarańczowy.
Dalsza część muzeum to życie i historia Mauritiusa. Potem kilka sal poświęconych książce " Paweł i Wirginia", którą w XVIIIw. stworzył Francuz o 2 imionach, ktorych nie pamięatm. Za to nazwisko owszem, tłumacząc je na polski to święty Piotr, co po francusku jakoś tak Saint Pierre (lub podobnie). Na dole jeszcze duża sala poświęcona różnym gatunkom ryb.
Połaziłyśmy jeszcze po mieście i widziałyśmy m.in. Budynek Rządowy, a przed nim pomnik królowej Wiktorii, katedrę St. Louis (nic nadzwyczajnego), jakiś meczet, strasznie wtopiony w okoliczne budynki, duży bazar z szwarc mydłem i powidłem.
Około 17.00 wróciłyśmy na "stare śmieci". Ja do baseniku, a M. nad morze.
wymiana w Port Louise , w banku; za 1 euro - 3,745 rupii . To najlepszy kurs jaki znalazłyśmy, bo u nas w Trou to zaledwie 3,58 rupii dawali.
CENY ( w sklepie)
1,5 l wody - od 18 rupii,
0,33 l piwa w puszcze - od 36 rupii,
puszka tuńczyka - 28 rupii,
1 kg pomidorów - od 66 do 133 rupii,
0,7 rumu (brązowy)- od 240 rupii,
0,7 l rum bialy - od 210 rupii,
0, 25 l tonic Schwepps - 25 rupii,
1,5 coca- coli / pepsi - od 39 rupii,
od 190 rupii - opakowanie krewetek 0, 4kg,