Rano zdajemy bagaż w motelu Prince i ostatni wyskok do Daegu.
Chcemy zobaczyć bazar medycyny naturalnej i Muzeum w tym samym przedmiocie.
Bazar to uliczka z sklepami pełnym różnorakiego zielska, trochę rogów, wypchanych zwierząt, a do tego kawałków drewna w wiązkach.
Za to Muzeum Medycyny Naturalnej jest fajne. Mieści się na 2 piętrach. Dużo przedmiotów i monitorów interaktywnych.
Do tego manekiny przedstawijące sceny z życia aptekarzy, słoje z różnorakimi roślinami. Naczynia, zioła, z których część można dotknąć i powąchać.
W jednej z sal są cieśniomierze. Oczywiście wszyscy sprawdzają stan. Na wagę jakoś nikt się nie pokwapił.
W innej sali fajne ubranka, regionalne. MOżna je ubrać i zrobić sobie fotkę.
Metrem- fajne rozwiązanie: linie na ziemi z numerami i w kolorach linii metra- po plecaki i z nimi znów w metro i na dworzec autobusowy.
Mieści się on w 5 piętrowym budynku. Płacimy po 4.900W i za 15 minut odjazd ekspresu. Bus bardzo wygodny. Po godzinie i kilku minutach jesteśmy w Gyeongju.
Obok dworca punkt informacyjny. Niedaleko, 5 minut z buta, nasz nowy hostel G Mini Hotel & Guesthouse.
No to zajmujemy pokoje, a potem szybko na obiad, wszak już prawie 15.00 (przynajmniej tutaj).
Dziś coś w rodzaju kotleta mielonego z dużą porcją ryżu.
Najedzeni do centrum.
Wycieczka prawie zorganizowana, bo palcem muszę pokazać, że tut. tomby to po prostu usypane kopce.
Płacimy po 2.000W i do Tumuli-gongwon, gdzie znajduje się kilka z grobowców. Niestety 1, do którego jak mówił LP (Lonely Planet), można wejść też nieczynny.
W parku pięknie kwitną białe magnolie.
Potem w kolejnym parku obserwatorium z VII wieku.
Kawka, zakupy- drobne zresztą - w supersamie, sprawdzenie przystanku z którego jutro jedziemy i do hotelu.