Widoki z promu, gdy odpływaliśmy z Busan były niezłe. Zwłaszcza, że mają tu taki długi i wysoki most, którego nazwy nie znam.
W nocy jest podświetlony, przy czym kolory przęseł i wiszących w powietrzu nitek się zmieniają.
Około 22.00 pogonili nas z części zewnętrznej statku do środka. Więc nabyliśmy 1 litr Jasia Wędrowniczka za 25.000 wonów (ok.100zł).
Wypiliśmy i spać poszliśmy. Nad ranem się przebudziłam, wyszłam na zewnątrz i patrzę a tu następny most. POtem były widoczne wyspy japońskie, I wschód słońca.
Po dopłynięciu dość długa kolejka do odprawy celno-paszportowej, która była powolna. Zwlaszcza celna. Pan miał setkę pytań w stylu: a po co do Japonii, na jak długo, gdzie, gdzie jest Polska pieczątka wyjazdowa itp., nawet do plecaka mi zaglądał, wlaśsciwie obu. Z dużego musiałam wyjąć część rzeczy.
Okazało się, że banki zamknięte, niedziela. Brak możliwości wymiany gotówki. Za 6.150 Y bilety kolejowe nabyliśmy, płacąc kartą. Z Shimonoseki do Hiroszimy jechaliśmy szybkim pociągiem. Na dworcu, gdy czekaliśmy na nasz przemknęły 2 inne. Wyjechaliśmy o 10.01, potem przesiadka i o 11.45 na miejscu.