Odbieram bagaż. Idziemy do busu X3, który jedzie bezpośrednio do Bugibby. Odjazd o 13.03. Ledwo zdążyliśmy. Bilet u kierowcy za 2 euroski i w drogę.
Jak na dziś to Malta, widziana z autobusu i spaceru po Bugibbie przypomina brudną siostrę Kanarów. Zieleni niewiele, na ulicach brudno, śmieci leżą przy chodnikach. Budynki poupychane jeden obok drugiego, architektura Bugibby tragiczna.
Meldujemy się w hotelu Oriana at the Topaz (rezerwacja i opłata przez hotels.com). Widok z balkonu tragiczny, podwórko szara studnia. Za to na 6 piętrze na dachu... basen z leżaczkami. I to basen sporych rozmiarów z wodą o idealnej temperaturze. A słoneczko daje popalić.
No to my w te pędy w stroje i na basenik. I tak prawie do 18.00. Potem na jedzonko i w miasteczko.
Niestety gdzie ja łeb miałam, że aparatu zapomniałam. Jutro odrobię! W porcie dużo małych łodek, o trochę dziwnych kształtach, za to ludzi dużo.
Jutro postaram się jakieś fotki wrzucić. Dziś padam, w końcu noc niedospana.