Spanko, potem kawa i śniadanko. Około 10.30 wychodzimy na miasto, a dokładniu do Muzeum Samochodów.
Po drodze jeszcze kawa i lody w Mc Donaldzie.
Idziemy promenadą, a potem skręcamy, w naszym przypadku w prawo. Mijamy dworzec autobusowy i zaraz za nim muzeum. Bilet wstępu to 9 euro dla dorosłych , połowa tego dla dzieci.
Same eksponaty są świetne, stare i odrestaurowane auta. Rożnych marek, w różnych kolorach aczkolwiek dominuje czerwień. Jest też mini kino. W sposób interesujący są te auta wyeksponowane. Obok manekiny ludzi w różnych strojach, jakieś stare wózki dla dzieci, obok motory. Do tego dekoracje m.i. w postaci plakatów z tamtych lat.
Jest nawet maszyna do robienia waty, która pamiętam z dzieciństwa. Korbką kręcił facet - wlaściciel i wychodziła biała, słodka wata. Czasami pan dawał pokrecić korbką chłopcom, którym potem "odpalał watę za darmo, zawsze ich nazywał: Pawelek. Do tego było: kręć Pawełku, kręć dopóki masz chęć, bo jak nie będziesz miał chęci to Piotruś pokręci!
Po zwiedzeniu idę zrobić fotki łódką w zatoce.
Wracam do hotelu. Później już tylko basen. Słońce grzeje, więc jest się gdzie schłodzić.
Dziewczyny pojechały na plażę.
Jutro zmieniamy lokum. W związku z tym będzie witaj GOZO.