Po małym śniadanku na szybkie zwiedzanie. Zaliczmy okolice, zwłaszcza najbliższą. Katedra w dzień, meczety w dzień. Dziewczyny nawet do jednego weszly do środka. Potem Lidka miała brudne skarpety, właściwe to dobrze, że skarpety. Przecież mogły też je zdjąć i wówczas nogi byłyby do mycia.
Jak burza - dla odmiany - przeszliśmy przez cerkiew, ponoć z VI wieku.
Była też hala targowa, gdzie kiedyś swoje lokale mieli złotnicy.
Jeszcze most Łaciński w dzień, to obok niego w 1914r. Princip zamordował księcia Franciszka, zaczynając I wojnę światową.
Nie pomineliśmy też fontanny Sebilij.
Cały czas padał mokry śnieg.
Po bagaże i na przystanek obok Katedr. Wg. rozpiski o 12.35 miał być tramwaj nr 1. Tymczasem z 4-5 nas minęło, ale wszystkie to nr 3.
Zaczął się zbliżać nas czas do odjazdu autobusu.
Złapaliśmy taxi i za 4 Km (ok.8.50zł) dojechaliśmy do dworca. Daliśmy panu 5 , a do tego 4 bilety tramwajowe( każdy o wartości 1,60 KM).
Autobus wyjechał punktualnie.