Wczoraj w ramach zwiedzania pojechałyśmy, za całe 90 tenge (ok. 1 zł) na bazar, za rzekę. Bazar nazywa się Artiom (Artem?). To duży budynek. Na parterze stragany z owocami i warzywami. Wszystko pięknie poukładane. Czerwienią się, zielenią, a niektóre -owoce i warzywa- nawet żółć pokazują. Kolorowo.
Bazar ma kilka pięter. Na drugim pachnie gumą, klejem i Chinami. Wszelkiego rodzaju buty. Trzecie, które nas interesowało najbardziej to jubilerzy. Złotko, które się żółći, czerwieni, a nawet bieli. Wyroby rosyjskie i włoskie. Cena w gramie to od 10.000 do 13.000 tenge (od ok.109-130zł/ gram).
Wyżej ciuchy, kantor, a na ostatnim piętrze meble, fryzjerzy, manicure.
Dzisiaj, po południe zmieniamy hotel, na ostatnią noc przenosimy się do Best Western Astana. Przez hotels.com. udało mi się złapać 2 pokoje 2 osobowe ze śniadaniem za 153 zł/ pokój.
Tymczasem...
opuszczamy hotel Bon Mary. Idziemy na śniadanko, a potem do jurty. W końcu. Jurta to Khan Shatyr kompleks sklepów, na przedostaniom piętrze karuzele i tego typu duperele. Najwyżej położona jest plaża z basenem. Przedtem pokonujemy bramę z widokiem na Baiterek.
Przed jurtą , po prawej stronie... brama Brandenburska pomieszana z Partenonem. To tutejszy gmach opery.
Wracamy po plecaki i jakieś 500-600 metrów do nowego hotelu. Meldujemy się, zostawiamy bagaż. Robimy jeszcze park za Paacem Prezydenckim, po drugiej stronie rzeki. To tutaj znajduje się m.in. piramida, a w niej muzeum. Kilka pomników, jakieś inne pomniejsze budowle, które noszą zaszczytne nazwy np. pałac pokoju i rewolucji.
Po drodze znajdujemy jeszcze pocztę, ale i tutaj nie ma pocztówek, tylko znaczki i inne usługi.
Lekko zmęczone wracamy do hotelu.
Jutro odwrót.