Z Warszawy wylatujemy z 20 minutowym opóźnieniem. Ale to nic, w Zurychu mamy prawie 5 h pomiędzy lotami.
Wychodzimy pooddychać świeżym szwajcarskim powietrzem. Potem wracamy na lotnisko. Odlot z gate E, dokąd wiezie nas kolejka.
Lotnisko, jak lotnisko, ale palarnie fajne. W jednej zainstalowano nawet kominek.
O godzinie 21.35 planowy odlot na Mahe. Gdzie będziemy jutro o 10.00 rano. Inaczej mówiąc noc w samolocie.
następny wpis z Seszeli, o ile internet dopisze, bo podobno tam z nim bywają problemy.
Tak czy siak z lotniska odbiera nas busik i wiezie wprost do hotelu (50 E/ 8 osób).