Na lotnisku to istny cyrk. Kolejki do automatów, aby otrzymać kwitek do wizy, osobna, aby zaplacić za wizę, następna, aby ją wbili do paszportu.
Potem jeszcze bagaż odebrać, już czekał na nas obok taśmy. Łącznie spędziliśmy na lotnisku 3 godziny.
Potem taxi na prepaid. Jedna 5 osób nie chciała zabrać, więc 2 taksówy. łącznie 1.500 rupii za nie.
Wcześniej na lotnisku mała wymiana za 100 $ dają 11.100 rupii, ale z tego 100 odciągają tytułem opłat za wymianę.
Z lotniska do hotelu Impala Garden jakieś 15-20 minut.
Ruch lewostronny.
Hotel niby 2,5 gwiazdkowy, ale dupska nie urywa. Woda pood prysznicem zimna, się nie daliśmy i kąpiel zrobiliśmy.
Rozejrzeliśmy się po okolicy. Na obiad pierożki Mo-mo, dobre, ale pikantne jak diabli! Porcja z nadzieniem z kurczaka to 150 Rs do tego herbatka 25 Rs. Potem szybkie zwiedzanie Thamelu, by night.
Sorrki, ale fotki w zbyt dużym formacie i geoblog nie łyka. Zrobię jutro. Wrzucę.
Póki co to zamówiliśmy na 28.10. jeepa do Sauraha, jakiś festiwal, autobusy ponoć zajęte. Jedziemy za 125 $, podzielone na 5 osób.
Jutro po śniadanku w miasto.
Wymiana dolców tu taka jak na lotnisku, tyle, że bez opłaty..