tyle pokazał krokomierz podczas zwiedzania. Wyruszyłąm dość późno, bo najpierw musiałam się wyspać!, późno tzn, po 1120.
Najpierw na Stare Miasto, które jest blisko mojej kwatery. Tam od jednej do drugiej "biseriki" czyli cerkiewki. Najstarsza, o ile mnie pamięć nie myli, była z 1596 r.
Było ich kilka, a może i kilkanaście i dlatego nazw nie będę wymieniać. Wszystkie stare i często wciśnięte pomiędzy o wiele młodsze budynki. Lubię te cerkwie bo w środku jest dużo "malowideł", ponadto uwielbiam te komino- kopuły, malowane, aż do samej góry.
Kolory malowideł przeważnie ciemne.
Nadto Stare Miasto to knajpka przy knajpce, bar przy barze, a cukiernio- kawiarnia jedna przy drugiej.
Potem krótka przerwa i na obiadek do domu, wcześniej zakupy w sklepie.
Po obiedzie druga runda, idę pod budynek Parlamentu. Pod względem wielkości ponoć drugi na świecie. Rzeczywiście sam budynek robi wrażenie. Niewątpliwie wyróżnia się wielkością,architektonicznie niezbyt ciekawy, a prowadzi do niego szeroka aleja. Niestety o tej porze roku trochę martwa. Są na niej fontanny, a właściwie zbiorniki na wodę, której na dziś jeszcze nie ma. Drzewa też jeszcze zielenią nie oblazły, więc trochę tu smutno. Ale w drodze powrotnej spotykam drzewo z pierwszymi kwiatami.
Pogoda dziś super, w przeciwieństwie do wczoraj nie pada. Temperatura w dzień około 10 C.
Ceny w sklepach spożywczych mniej więcej jak w Polsce. Fajne jest to, że w piekarnio-cukierniach można bajgle, ciasta np. typu francuskiego z serem lub jabłkiem w środku i zapiekanki kupić w niewysokich cenach. Bajgle zaczynają się od 1 RONa. Kawałek pizzy to ok. 4 RON, przy czym w niektórych lokalach widać jak kucharz ją przyrządza. Dużo kantorów, za 1 Euro płacą 4, 75 RON-a. Nie brak też bankomatów, a praktycznie wszędzie można kartą płącić,
Wracam do mieszkania około 20.00, wykończona.